czwartek, 26 maja 2011

ale-ale

No nic, zapomniałam, nie wiem jakim prawem, ale zapomniałam. Zapomniałam dopisać słowa o wokalach, które są na odpowiednim miejscu. A nawet na najlepszym możliwym. Pierwsze, najważniejsze - dla mnie, oczywiście - HUMANWINE. Holly Brewer. Nie rozumiałam żadnych, niczyich "psychofanów", dopóki jej nie usłyszałam. I nie zobaczyłam. Gdyby nie to, że jestem raczej osobą, która nieszczególnie lubi wystawiać się na widok innym, pewnie stałabym pod jej domem z prześcieradłem na patyku, z napisem jakimś, że ją kocham, że chcę jej dziewictwa czy coś w ten deseń. No, bo patrzcie TU (jakość nagrania nie jest za szczególna i w ogóle rozerwałabym tę "publiczność" na strzępy, ALE TU JEST HOLLY. Nagrania studyjne też się tam gdzieś walają po yt, jak komuś to nie pasi, to WŁALA)
Jest piękna. I ma piękny głos. I fakt, dziwnie się rusza, ale jakoś zauważyłam, że ci "dziwnie ruszający się" wokaliści bardzo mi się podobają. Thom Yorke, Bjork. Znacie kogoś jeszcze?
Rozpisałabym się bardziej, ale właśnie znalazłam dysk zewnętrzny, który podobno się zgubił i nigdzie go nie było. Zabawne, że leżał na moim biurku, w miejscu, które sprawdzałam wcześniej parę razy, bo był mi potrzebny - dysk w sensie. Chyba muszę coś z kimś wyjaśnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz