czwartek, 26 maja 2011

ale-ale

No nic, zapomniałam, nie wiem jakim prawem, ale zapomniałam. Zapomniałam dopisać słowa o wokalach, które są na odpowiednim miejscu. A nawet na najlepszym możliwym. Pierwsze, najważniejsze - dla mnie, oczywiście - HUMANWINE. Holly Brewer. Nie rozumiałam żadnych, niczyich "psychofanów", dopóki jej nie usłyszałam. I nie zobaczyłam. Gdyby nie to, że jestem raczej osobą, która nieszczególnie lubi wystawiać się na widok innym, pewnie stałabym pod jej domem z prześcieradłem na patyku, z napisem jakimś, że ją kocham, że chcę jej dziewictwa czy coś w ten deseń. No, bo patrzcie TU (jakość nagrania nie jest za szczególna i w ogóle rozerwałabym tę "publiczność" na strzępy, ALE TU JEST HOLLY. Nagrania studyjne też się tam gdzieś walają po yt, jak komuś to nie pasi, to WŁALA)
Jest piękna. I ma piękny głos. I fakt, dziwnie się rusza, ale jakoś zauważyłam, że ci "dziwnie ruszający się" wokaliści bardzo mi się podobają. Thom Yorke, Bjork. Znacie kogoś jeszcze?
Rozpisałabym się bardziej, ale właśnie znalazłam dysk zewnętrzny, który podobno się zgubił i nigdzie go nie było. Zabawne, że leżał na moim biurku, w miejscu, które sprawdzałam wcześniej parę razy, bo był mi potrzebny - dysk w sensie. Chyba muszę coś z kimś wyjaśnić.

niedziela, 15 maja 2011

muzyka.

To przerażające, jak bardzo nienawidzę wokalu. Większość z nich odbiera mi całą przyjemność słuchania muzyki. Dobry folk/symphonic metal czy wariacje na temat to taki, w którym żaden drący mordę facet nie zagłusza mi skrzypiec. Taki Haggard na przykład. Ja doceniam wkład Asisa w tę grupę i tak dalej, ale trochę mam mu za złe, że się udziela głosowo. No jakim prawem?!
[link]
Chociaż to nie jest tak, że przeszkadza mi zupełnie i koniecznie trzeba go wywalić. Ale są takie zespoły, gdzie jedyną alternatywą dla wywalenia wokalisty jest odpuszczenie słuchania. Votum, na przykład. No gdzie, ja się pytam, w prog rocku jest miejsce dla wokalu? Ja rozumiem, że facet ma świetny głos i jakoś tak... Dobrze wygląda na scenie, ale litości, nie, proszę. Może jestem za głupia na odbiór takiej muzyki, ale no. Jakoś nie mogę tego przeboleć.
Albo teraz co znalazłam. Primordial się nazywa, gra pagan metal i jest świetny, dopóki muzyki nie zagłusza mi... Ktoś.
[link]
Ja rozumiem, że można umieć śpiewać, a jak już się umie to należy to wykorzystać, ale nie w jakikolwiek sposób, tylko taki, żeby całość brzmiała tak, żeby nikomu nie było smutno. Ja wiem, że gusta i guściki i, że non disputantum est, że dla nich i tysięcy osób to brzmi uber-zajebiście, ale... Ja też chcę mieć coś takiego dla siebie. To jakby dać lektora do Vincenta Price'a albo Deppa, który, chociaż swoją wszechobecnością irytuje mnie coraz bardziej, głos ma jednak fantastyczny.
To takie smutne, że decorum gdzieś wcięło.